Królewna Śnieżka i Siedmiu Krasnoludków
Występują; Narrator, Królowa (Staruszka, Czarownica),
Zwierciadło, Leśniczy, Śnieżka, Skrzaty, Książę.
Scena I
(Królowa siedzi w komnacie i przegląda się w lusterku)
Narrator
U stóp gór, gdzie wąska tylko wiedzie ścieżka,
tam w pałacu mieszka z macochą Śnieżka.
Królowa zawsze piękna niczym kwiat róży,
w zamian za to, pokornie złym mocą służy.
Oddała swoje serce, by zachować urodę
i chociaż wiele zim, ziemię tę skuło już lodem.
Urody jej ani czas, mróz, ni słońce nie skradło,
a potwierdza to zawsze magiczne zwierciadło.
Królowa
Lustereczko, lustereczko powiedz szczerze!
Czy ktoś miano najpiękniejszej mi odbierze?
Zwierciadło
Niemożliwe! Wszak piękniejszej od ciebie,
nie znajdzie nikt na ziemi, a nawet w niebie.
Narrator
Mijały lata, a Śnieżka ciężko pracowała,
królowa zaś w lustrze wciąż się przeglądała.
Regularnie pytała magiczne zwierciadło,
by jak co dzień tajemniczą zagadkę odgadło.
„Któż od gór szczytów, aż po błękitne morze,
mianem najpiękniejszej poszczycić się może?”
Pewnego ranka jednakże, aż lico jej zbladło,
a magiczne zwierciadło z rąk jej wypadło.
Podniosła je, przerażona, oburzona i wściekła,
raz jeszcze, teraz krzycząc do lusterka rzekła.
Królowa
Któż od gór szczytów, aż po błękitne morze,
mianem najpiękniejszej poszczycić się może?
Zwierciadło
Nie denerwuj się królowo, złość tu nie pomoże,
teraz mianem najpiękniejszej poszczycić się może.
(zapada cisza)
Królowa
Mów! Kim ona jest, zwlekać się już nie godzi.
Zwierciadło
Królowo spokojnie, złość piękności szkodzi.
Królowa
Mów, bo znajdziesz się pośród kufrów i pudełek,
albo zmienię cię w tysiące niepotrzebnych szkiełek.
Teraz codziennie możesz królowej podziwiać uroki,
później będziesz jedynie świecidełkiem dla sroki.
Zwierciadło
Wiesz, że jesteś królowo piękna, jak zorza polarna.
Królowa
Nie jestem najpiękniejsza, więc pociecha to marna.
Zwierciadło
Teraz mianem najpiękniejszej poszczycić się może,
Śnieżka, żyje pośród nas, na królewskim dworze.
Królowa
Służba! Wstrętne dziewuszysko, pożałuje tego,
przyprowadzić mi zaraz tutaj leśniczego.
Leśniczy
(Wchodzi leśniczy do komnaty, kłania się nisko królowej)
Uniżony sługa u stóp twych królowo,
rozkazem niechaj się stanie każde twoje słowo.
Królowa
Ruszaj więc natychmiast, czas na polowanie,
tym razem Śnieżka, zastąpi zająca lub łanię.
Tutaj masz szkatułkę, co zdziwiony wielce,
wieczorem chcę widzieć tutaj jej serce.
Nie wykonasz rozkazu, cóż nie moja wina,
niestety ucierpi, na tym twoja rodzina.
Scena II
Narrator
Pośród drzew wąziutką podążają ścieżką,
w milczeniu myśliwy razem ze Śnieżką.
Delikatnie szeleszczą liście pod stopami,
zatrzymali się, stoją pod starymi dębami.
Leśniczy
Posłuchaj mnie uważnie, macocha z zazdrości,
kazała mi ciebie zabić, ona nie zna litości.
Uciekaj stąd, wiem ciężko dom swój porzucić,
lecz pamiętaj, ty już nigdy nie możesz tam wrócić.
Narrator
Biegnie co tchu w piersiach przerażona Śnieżka,
obce są jej te krzewy, drzewa i ta wąska ścieżka.
Rozżalona, zagubiona, przysiadła u stóp świerka,
wtem nadziei rozbłysła malutka iskierka.
(Śnieżka zobaczyła małą chatkę i ogląda ją)
Śnieżka
Przywiodła mnie tutaj nieznana mi ścieżka,
czy jednakże jeszcze ktokolwiek tu mieszka.
Nie widać nikogo, więc zajrzę do chatki,
oj napiłabym się cieplutkiej herbatki.
Scena III
Narrator
Otworzyła drzwi, z wrażenia aż przysiadła,
krzesełko się złamało, więc bidulka spadła.
Śnieżka (nuci)
Oj gagatki, gagatki ! Nie znajdę tu herbatki,
gdyż cumują tu jedynie, malutkie brudne statki.
Pośród nich ogromny, pająk dzielnie dowodzi,
a drużyna bez zastrzeżeń z rozkazami się godzi.
Sieci gęste zarzucili, jednakże w ich sidłach,
nie zobaczysz muszki, gdyż brodzi w powidłach.
Biedroneczka, jak ognia ich sideł też unika,
już z chrząszczem na dnie, skryła się koszyka.
Świerszcze, te żwawo, pląsają sobie w miodzie,
a pszczółka niczym bociek, chodzi po wodzie.
Komary wyglądają, jak skłócone dwa harty,
i w maśle bój toczą, niezwykle zażarty.
Narrator
Zakasała rękawy, już w chatce się krząta,
myje, układa i wokoło starannie sprząta.
Śnieżka (nuci)
Siedem małych krzesełek oraz siedem łóżeczek,
siedem małych kubraczków i siedem łyżeczek.
Tyleż samo kubeczków, czapeczek i talerzy,
więc do siedmiu skrzatów ta chatka należy.
(Zmęczona Śnieżka gasi światło i kładzie się do łóżeczka)
Scena IV
Narrator
Tymczasem ze szczytu gór wracają do chaty,
zmęczone, lecz szczęśliwe malutkie skrzaty.
W kopalni złota pracują codziennie ochoczo,
jednak powrócić muszą do domu przed nocą.
Skrzaty (śpiewają)
Hen po górach, hen po lesie,
wiatr piosneczkę naszą niesie.
Wesolutko brzmi ta nutka,
mówi wszak o krasnoludkach.
My malutkie, małe skrzaty,
zmierzamy do leśnej chaty.
Tu dla skrzata bratem skrzat,
tak, dla skrzata skrzat, to brat.
Wesolutka z nas gromada,
tu narzekać nie wypada.
Każdy wesół, każdy rad,
dla każdego skrzat to brat.
Zawsze razem pracujemy,
tańczymy, śpimy i jemy.
Radosne śpiewamy nutki,
bo dzielne z nas krasnoludki.
(Skrzaty zbliżają się do chaty)
Mądraliński
Cicho, milczeć teraz skrzaty,
ktoś otworzył drzwi od chaty.
Aa-psik
Aa-psik, Aa-psik, a może to dzik?
Mądraliński
Cóż za licho, mówiłem, że ma być cicho.
Gapulek
Aaaa, o co chodzi, milczeć tutaj się nie godzi.
Mądraliński (mówi po cichu)
Mówiłem, że otwarte są drzwi chaty,
prosiłem również o ciszę skrzaty.
Gburuś
Widzicie mądrale, do rządzenia zawsze skory,
zaraz powie, że w chatce zamieszkały potwory.
Beksa
A jeśli to prawda, licho wszak nie śpi.
Śpioch
Bo głupie, kolorowe sny ma ten kto śpi.
Milczek
Próżne wasze spory, próżne wasze gadki,
zamiast strzępić języki, wejdźmy do chatki.
Scena V
(Skrzaty wchodzą do chatki)
Narrator
Zapaliły skrzaty lampę i znikły potwory,
ucichły dyskusje, niepotrzebne spory.
Mądraliński
Kim jesteś, jak trafiłaś do naszej chatki?
Czy może zabłądziłaś w lesie zbierając kwiatki?
Czy też zgubiłaś się, bo urzekł cię śpiew słowików,
a może w leśnych ostępach szukałaś borowików?
Śnieżka
Nie! To zła macocha, czyn jej niegodziwy,
rozkazała mnie zabić, ocalił mnie myśliwy.
Nakazał mi uciekać, nie mam ojca, ni matki,
przez przypadek trafiłam do waszej chatki.
Mądraliński
Zgotował nam los tak niezwykłe spotkanie,
niechaj więc nasz dom, też twoim się stanie.
Od teraz twą rodzinę tworzy skrzatów brać,
lecz dosyć pogaduszek, już pora iść spać.
(wszyscy idą spać)
Śnieżka
Świeżutkie bułeczki i pyszne śniadanie,
dla każdego, który szybciutko wstanie.
(wszystkie skrzaty natychmiast zasiadły do stołu)
Gburuś
Gapa, Gapcio, Gapulek, znów zajada żurek.
Gapulek
Ty zaś nosem ciągle kręcisz,
i tak zrzędzisz, zrzędzisz, zrzędzisz.
Aa-psik
Aaaa-psik, Aaaa-psik, a mi się marzy dzik.
Mądraliński
Przykro mi, niestety, nie ma dzika,
skutecznie kociołka naszego unika.
Gburuś
Całe szczęście, bo na samo słowo dzik,
nagle Beksa gdzieś pod stołem znikł.
Milczek milczy z przerażenia, a śpioch śpi.
Milczek
A Gburuś jak zawsze z wszystkich sobie kpi.
Mądraliński
Dosyć żartów drogie skrzaty,
chwytać młoty i łopaty.
Wdziać kubraczki i kalosze
i bez kłótni, bardzo proszę.
Gburuś
No nie! Wiecie, że tego nie znoszę,
któryś z was znów pomylił kalosze.
Beksa
(krzycząc, płaczliwym głosem)
Żartowniś! Który z was do kubraka,
włożył mi tego obślizgłego ślimaka.
Gburuś
To chyba, należy mu się podziękowanie,
zawsze to coś ciepłego, na drugie śniadanie.
(wszyscy wybuchają śmiechem)
Aa-psik
Aaaa-psik, Aaaa-psik, kubraczek mój znikł.
Gburuś
Cicho! Spójrz na śpiocha, tu między kosze,
ubrał się w dwa kubraczki i w moje kalosze.
A do tego jeszcze smacznie sobie chrapie,
uśmiecha się i za uchem, jak piesek drapie.
Śnieżka
(Śnieżka pomaga ubrać się Śpiochowi)
Chodź mój drogi śpioszku, bardzo cię proszę,
zdejmij ten kubraczek, włóż swoje kalosze.
(Śnieżka podaje Gburusiowi kalosze, a Aa-psikowi kubraczek)
Gapulek
Pomóżcie mi nie mogę znaleźć czapki.
Gburuś
Gapcio, sprawdź lepiej czy włożyłeś gatki.
A jeszcze niespodzianka czeka ciebie wielka,
tylko racz spojrzeć sierotko do lusterka.
(Wszyscy wybuchają śmiechem, bo Gapcio ma czapkę na głowie.
Zdenerwowany, próbuje wyjść, ale zahacza o nogi śpiącego Śpiocha i przewraca się)
Gburuś
Gapa, Gapulek, nie może wyjść z chatki,
bo sierotka zgubiła gdzieś swoje gatki.
Mądraliński
Och wy żartownisie, och wy kawalarze,
oj ja wam jeszcze dzisiaj tu pokażę.
(Mądraliński wziął ścierkę do naczyń i wypędził skrzaty z chaty)
Scena VI
Śnieżka
(Śnieżka wybiega za nimi i każdemu daje świeżo upieczone bułeczki na drogę)
Pamiętajcie, choć droga przed wami daleka,
to jest ktoś, kto na was z utęsknieniem czeka.
Narrator
Wędrują skrzaty do pracy żwawo i ochoczo,
jednak powrócić muszą do domu przed nocą.
Śnieżka w chatce czeka, hen daleko w lesie,
tylko słowa ich piosenki, wiatr ku niej niesie.
Skrzaty (śpiewają)
My malutkie, małe skrzaty,
wyszłyśmy już z leśnej chaty.
Wesolutka z nas gromada,
tu narzekać nie wypada.
Każdy wesół, każdy rad,
dla każdego skrzat to brat.
Radosne śpiewamy nutki,
bo dzielne z nas krasnoludki.
Scena VII
Leśniczy
(leśniczy wchodzi do komnaty królowej)
Królowo pragnę złożyć na twoje ręce,
szkatułkę skrywającą, to młodziutkie serce.
(leśniczy wychodzi)
Narrator
Tymczasem królowa na szkatułę wciąż zerka,
po czym z pytaniem zwraca się do lusterka.
Królowa
Któż od gór szczytów, aż po błękitne morze,
mianem najpiękniejszej poszczycić się może?
Zwierciadło
Królowo jesteś śliczna, lecz u skrzatów mieszka,
wielokroć piękniejsza od ciebie Śnieżka.
(leśniczy podsłuchuje w ukryciu, kiedy królowa z oburzeniem krzyczy i rzuca szkatułką)
Królowa
Oszukał mnie, nie mogę zaufać już nikomu,
odnajdę ją i zniszczę w jej nowym domu.
Jabłko i czar uwięzi ją w śmierci objęciach,
do północy wyzwolić ją może pocałunek księcia.
Jednakże to tajemnica o tym wiem tylko ja,
więc zabawię się jeszcze, niech zabawa trwa.
Narrator
Królowa wściekła, parzy już dziwną miksturę,
wypija ją, teraz wątłą staruszki ma posturę.
Sympatycznie się uśmiecha, wkłada kalosze,
po czym z pełnym jabłek wychodzi koszem.
Scena VIII
Narrator
Wiele dni i nocy minęło, a Śnieżka,
bezpieczna, bo wśród przyjaciół mieszka.
Codziennie przepyszne gotuje obiadki,
dla wesołej i licznej skrzatów gromadki.
Wieczorami razem bawią się wesolutko,
a śpiew rozbrzmiewa radosną nutką,
Jednakże już rankiem wychodzą z chaty
i do kopalni złota idą wszystkie skrzaty.
Pozostaje jedynie bezbronna Śnieżka,
a do chatki prowadzi niejedna ścieżka.
Wyszła teraz do ogrodu i plewi kwiatki,
a słowa jej piosenki słychać wokół chatki.
Śnieżka (śpiewa)
Kwiatuszku, kwiatuszku, malowany kwiecie,
wyjrzyjże spod trawy, bo pięknie na świecie.
La-la- la, la- la, la-la, już na mnie spoziera,
La-la- la, la- la, la-la i mam przyjaciela.
Słowiki śpiewają, pszczółka głośno brzęczy,
a polana w słoneczku kolorami lśni tęczy.
La-la- la, la- la, la-la, dookoła skrzatów chatki,
La-la- la, la- la, la-la rosną kolorowe bratki.
Staruszka
(królowa mówi do Śnieżki)
Och stara już jestem, od wielu dni drepczę,
daj mi wody odrobinkę, ulituj się dziewczę.
Pomóż mi, skrzywdził mnie człowiek podły,
a obce ścieżki tutaj do chatki przywiodły.
Śnieżka
Poczekaj, przyniosę ci świeżutkich bułeczek
i prosto ze źródełka chłodnej wody kubeczek.
(Śnieżka staruszce podaje bułeczki i wodę)
Staruszka
Przyjmij moja droga to jabłko w podzięce,
za dobre serduszko, niechaj się odwdzięczę.
Śnieżka
Nie trzeba, kiedyś pomogły mi skrzaty,
dobrodusznie przyjęły do własnej chaty.
Skrzywdzono ciebie, więc pomocą służę,
zapraszam, proszę wejść na podwórze.
(Otwiera furtkę i wpuszcza ją na podwórze)
Staruszka
Przyjmij to jabłuszko, nie mam nic więcej,
a wdzięcznej ci staruszki uradujesz serce.
(Śnieżka gryzie jabłko)
Śnieżka
Co się dzieje? To jakieś czary,
świat wiruje, świat jest szary.
(Śnieżka upada)
Staruszka
Miałaś rację, to są czary,
lecz świat wcale nie jest szary.
Narrator
Śnieżka leży, czy nieżywa?
Macocha, ta jest szczęśliwa
już przemierza leśne knieje
i głośno się szelma śmieje.
Cóż to? Słyszę wesołe nutki,
już wracają krasnoludki.
Skrzaty (śpiewają)
My malutkie, małe skrzaty,
zmierzamy do leśnej chaty.
Wesolutka z nas gromada,
tu narzekać nie wypada.
Każdy wesół, każdy rad,
dla każdego skrzat to brat.
Radosne śpiewamy nutki,
bo dzielne z nas krasnoludki.
(Skrzaty zbliżają się do chaty, pierwszy biegnie Gapulek)
Gapulek
Śnieżko, Śnieżko choć do nas,
zobacz jak pięknie wygląda las.
(Gapulek potyka się o nogi leżącej Śnieżki i przewraca się)
Gburuś
(z daleka śmieje się z niego i śpiewa)
Spójrzcie! Gapa, Gapcio, Gapulek,
niczym wytrawny nurek.
Nurkuje po mistrzowsku prawie,
niestety tym razem w trawie.
(Skrzaty podchodzą do Śnieżki i Gapulka)
Mądraliński
Nie rusza się, jak śnieg pobladła.
czyżby ją tutaj macocha dopadła.
Beksa
Zanieśmy ją tam, gdzie w kwiatów pąkach,
ścieli się kolorami tęczy, lśniąca w słońcu łąka.
(Skrzaty niosą Śnieżkę, spotykają leśniczego, który ucieka z rodziną z pałacu, chwyta ją za rękę i mówi)
Leśniczy
Śnieżko droga, dopadła cię zła czarownica,
lecz w czarze jej, tkwi niezwykła tajemnica.
Słyszałem, mówiła, iż uwięzi cię w śmierci objęciach,
z których wyzwolić cię może pocałunek księcia.
Wybacz, szukałem ciebie, czas mamy do północy,
później pozostaniesz tylko w śmierci mocy.
Gapulek
Biegnę, nie ma co tu gadać, narzekać,
przyprowadzę go, nie mogę już czekać.
(Odwraca się próbując biec, jednak potyka się i upada)
Gburuś
Lepiej zostań tutaj ja odnajdę księcia,
ty o szukaniu nie masz wszakże pojęcia.
Powiem mu o wszystkim i na ile go znam,
bez chwili wahania pomoże nam.
Leśniczy
Próby powiedzenia mu o tym musicie porzucić,
aby Śnieżka mogła do nas żywa powrócić.
Mądraliński
Spójrzcie na ścieżkę co przez las wiedzie,
czyż to nie książę na koniu jedzie.
(Skrzaty machają i krzyczą do księcia)
Skrzaty
Hop, hop, pomóż książę.
Gapulek
Pobiegnę za nim, zdążę.
Mądraliński
Nie! Od waszych krzyków, aż zadrżał las,
popatrzcie on już tu jedzie, usłyszał nas.
(Książę podjeżdża do skrzatów widzi leżącą Śnieżkę, chwyta ją za dłoń)
Książę
Znam cię, o piękna, czemuś taka blada,
twa dłoń lodowata bezwładnie opada.
Narrator
Zrozpaczony książę na kolana upada,
pocałunek pożegnalny na jej licu składa.
Wtem Śnieżka otwiera szeroko oczy,
a łza szczęścia, po jego policzku się toczy.
Śnieżka
Pamiętam ciebie byłeś kiedyś w pałacu,
stałam wówczas przy studni na zamkowym placu.
Książę
Wiem uciekłaś, skryły cię zamkowe mury,
szukałem w pałacu, przemierzyłem góry.
Teraz cię odnalazłem i wyznam ci skrycie,
iż „kocham cię, kocham cię nad życie”
Scena IX
Narrator
Ponownie przed lustrem macocha usiadła,
wokoło przeraźliwa cisza już zapadła.
Ona zaś prosi magiczne zwierciadło,
aby tajemniczą zagadkę odgadło.
Królowa
Któż od gór szczytów, aż po błękitne morze,
mianem najpiękniejszej poszczycić się może?
Zwierciadło
Śliczna jesteś pani jak słońce na niebie,
ale Śnieżka wielokroć piękniejsza jest od ciebie.
Narrator
Z wściekłością macocha rzuciła zwierciadło,
w mig na tysiące szkiełek się rozpadło.
W tym momencie sprawa przedziwna wynikła,
gdyż królowa bez śladu nagle gdzieś znikła.
Piękno zewnętrzne w miarę czasu przemija,
to wewnętrzne rozkwita niczym lilia.
Zwyciężyło dobro, miłość zatriumfowała,
a Śnieżka szczęśliwa, żoną księcia została.
Małgorzata Karolewska
www.WierszeGosi.pl
Wstecz
Do góry