Kacze podróże 2 - Kaczki w szpitalu
Kwakania było słychać krzyk,
niczym bawołu wielki ryk.
Rozbrzmiewał wśród szpitalnych ścian,
krzyk- to skutek odniesionych ran.
Powód jak myślę pamiętacie,
jeśli podróże kacze znacie.
Do tego może powrócimy,
lecz najpierw kaczki odwiedzimy.
Na wielką salę już przeniesione,
wśród innych rannych są położone.
Leżą spokojnie i już nie kwaczą,
ich błędne oczy na ściany paczą.
Obu skrzydełko w gips dziś włożono,
lecz nim do łóżek je położono,
lekarstwo kaczką obu podano,
żeby się lepiej czuły już rano.
Kiedy weszliśmy kaczki spojrzały
i chociaż senne nas rozpoznały.
Powiedzcie wszystkim, że się zmienimy
oraz jak bardzo za nimi tęsknimy.
Zdanie to bardzo nas zaskoczyło,
gdyż nam z kaczkami trudno się żyło.
Nieraz kaprysy ich znosiliśmy,
lecz teraz o tym zapomnieliśmy.
Szybko zasnęły prosząc, by rano
zajrzeć tu do nich nie zapomniano.
Jutro, gdy lepiej się poczujemy
gości z radością tutaj przyjmiemy.
Gości przybyło i to nie mało,
każde smakołyk im jakiś dało.
A chcąc, by do zdrowia szybko wracały,
zwierzęta niczego nie żałowały.
Kaczki to wszystko skrzętnie zbierały
i obok łóżka do szafek chowały.
Gdy już prezenty zapakowały
proszą, że z chęcią, by same zostały.
Gdyż są tak strasznie pokaleczone
i na dodatek są już zmęczone.
Gości te słowa bardzo zdziwiły,
oj- chyba kaczki się nie zmieniły.
Nie wiem co o tych kaczkach sądzicie,
lecz myślę, że ze mną się teraz zgodzicie.
Że kaczki wkrótce zostaną same,
już przez nikogo nie odwiedzane.
Małgorzata Karolewska
www.WierszeGosi.pl
Wstecz
Do góry