Bazarowe kłótnie
Pomysł, pomysł wpadł mi ten do głowy,
właśnie, gdy był dzień targowy
a, że czekać ja nie znoszę,
więc na bazar ruszam z koszem.
Co tam ujrzałam, nie uwierzycie,
tam, to dopiero ciekawe życie.
Stragany milczą, za to warzywa,
z nich żadne myśli, swych nie ukrywa.
I tak od świtu do wieczora,
dumnie i prosto stoi pora.
Lekceważąco, donośnym głosem,
nie żeby cicho, sobie pod nosem
a, że choć koper, jeszcze zielony,
całkiem zapachu jest pozbawiony.
Pietruszka chuda jest i blada,
z nią, to rozmawiać, nie wypada.
Ach droga pani, rzecze kapusta,
ty też jesteś chuda, a twe blade usta,
z nich, słowa krytyki, czy to wypada.
Cicho! Otóż tak się składa,
iż zbędna, zbędna jest twoja rada.
Widzieli ją, ja chuda i blada,
ohydna obelga, zołza złośliwa,
bezczelna, ja szczera, uczciwa,
a, że czasami, prawdę komuś powiem.
No nie! To się nie mieści w głowie,
siedziałem cicho, aż do tej pory,
Jednakże słowa, słowa pory,
nie pozwalają milczeć,. chociaż wiecie,
z małomówności, znany jestem w świecie.
Żart o tym, iż burak, mówiąc słowa liczy,
znany jest przecież, w całej okolicy .
Powiem więc krótko, siostro droga,
słowa twe ranią, nie tędy droga.
Trzeba się starać, aby w zgodzie żyć,
nie można ciągle z innych drwić,
każdy z nas przecież ma uczucia.
Co oczekujesz, może współczucia,
wyobraź sobie, ja się świetnie bawię,
cieszę się, kiedy przykrość komuś sprawię.
Popieram, popieram zachowanie pory,
uwielbiam, uwielbiam, te wasze spory.
A ty buraku nie wiesz, jak wspaniale,
ja, to pracuję, nad tym wytrwale,
dzięki mnie, niejedni we łzach się tu snuli,
cynicznie, zabrzmiał głos cebuli..
Bo jakże można, być dumnym z tego,
że się zrobiło, komuś coś złego.
Czyżby nad dobrem, zło zatriumfowało,
oj niedobrze, niedobrze, by się wówczas stało.
Na szczęście do pomocy, ruszyli śmiało
i dopiero wtedy, w około zawrzało.
Sprzymierzyli siły, groch, marchew, kapusta,
cebula i pora już zamknęły usta.
Seler, burak, kartofel również z nimi kroczy,
nie na próżno mówią, wspólny wróg jednoczy.
Nie wiem, może jakaś, nieznana nam siła,
obie nasze złośnice, w smutku pogrążyła.
Pełne są pokory cebula i pora,
żadna z nich do walki, nie jest teraz skora.
Potulne, aż trudno, jest uwierzyć w to,
po prostu w zarodku, trzeba zniszczyć zło.
Chociaż z pustym koszem do domu wróciłam,
myślę, iż wiele się tam nauczyłam.
Bo przecież niełatwo jest zrozumieć to,
że zjednoczyć się trzeba, aby zwalczyć zło.
Małgorzata Karolewska
www.WierszeGosi.pl
Wstecz
Do góry