Stróż
Stróż


Żółty żar, rażący z nieba, jak żelazo rozpalone,
niczym żarówek tysiącem, promieniami razi słońce.
Żeby życia nie narażać, żwawo wszyscy w las ruszają
i palącą żarem łąkę, wnet za sobą zostawiają.
Już minęli pole żyta, las żołędny tuż, tuż, tuż,
lecz na skraju tego lasu, drapieżników stoi stróż.
Na życzenie wręcz żądanie, żadna noga tu nie stanie.
Czy to żart-wokół żar, żniwa, każdy w cieniu się ukrywa.
Jeż spogląda - żuraw, żuczek, żółw jest z wężem może z żmiją.
Żal odchodzić- świeżość w koło. Nie! Ja zostać tutaj muszę.
Lecz ten strażnik- kolec róży, nic dobrego to nie wróży.
Wiem! Z żurawiem, żuczkiem, wężem problem zaraz nasz rozwiążę.
I po krótkiej już naradzie pokonali leśne straże.
Pożyteczna jest to siła, co zwyciężyć zło pozwala.
Kiedy łączy i w dążeniach ku lepszemu iść pozwala.



Małgorzata Karolewska
www.WierszeGosi.pl

Wstecz Wstecz   Do Gory Do góry